Oczywistym jest, że najlepsza pizza pochodzi z pieca o wysokiej temperaturze, opalanego drewnem, a o jej jakości świadczą użyte do jej przygotowania dodatki. W zasadzie można by sobie dać spokój z domowymi wygłupami, ale… No właśnie, to co można zjeść w polskich pizzeriach, mimo rosnącego systematycznie poziomu nadal pozostawia wiele do życzenia. Niekoniecznie nawet ze względu na ciasto, ale na używane często najtańsze i najpodlejsze dodatki takie jak tłuszcz typu ser zamiast mozzarelli czy pompowane wodą najgorsze wędliny. W tej sytuacji wolę mieć już ciut mniej chrupiące ciasto z domowego piekarnika, ale za to najlepszej jakości dodatkami, które przy tak prostym daniu jakim jest pizza decydują o jakości tego dania, jak i z resztą całej włoskiej kuchni. Dodatkową zachętę do wytwarzania jej w domowych warunkach jest urządzenie, które znacznie ułatwia pracę i wykonuje za nas najbrudniejszą robotę czyli ciasto. Ja używam do tego maszynki do pieczenia chleba z programem do wyrabiania drożdżowego ciasta, umieszczam w niej w wszystkie składniki i już, praktycznie samo się robi. Reszta to już nie niewiele więcej zachodu niż zrobienie kilku kanapek:)
Przygotowanie:
Wsypać mąkę do pojemnika z mieszadłem, wlać do niego roztwór ciepłej wody i drożdży i włączyć program do wyrabiania ciasta. Po ok. 40 min kiedy ciasto znacznie zwiększy swoją objętość należy je wyciągnąć zagnieść i odstawić w ciepłym miejscu na jakieś 20 min.
Dodając więcej drożdży można cały proces skrócić o połowę, ale lepsze efekty uzyskuje się z mniejszą ilością drożdży i dłuższym czasem wyrastania. Kiedy ciasto znowu trochę podrośnie rozwałkowujemy je w zależności od upodobań, cienko po włosku na ok. 3 mm lub grubo na sposób amerykański (moim zdaniem zdecydowanie smaczniejsza i mniej zapychająca jest pizza na cienkim cieście). Rozwałkowane ciasto smarujemy oliwą i sosem pomidorowym, układamy na nim plastry mozzarelli i inne dodatki, posypujemy oregano i wstawiamy do piekarnika (220C) na ok. 10 min. Im wyższa temperatura tym lepiej i jeśli ktoś dysponuje w domu sprzętem, który jest w stanie nagrzać się do 250 lub 300 stopni to powinien to wykorzystać, skracając jednocześnie czas pieczenia. Prawdziwa pizza z pieca opalanego drewnem piecze się w temperaturze ok. 450C i trwa to ok. 2 minut, dzięki czemu jej ciasto jest takie chrupiące.I to jest w zasadzie główny powód tego, że ta przygotowana w domowym piekarniku nigdy nie będzie taka jak ta z prawdziwego pieca. Ale co tam, przy tym poziomie pizzy jaka jest dostępna w naszym kraju niejednokrotnie ta domowa jest dużo lepsza.
Aaa.. jeszcze sos. Nic prostszego, na rozgrzaną oliwę wrzucić rozgnieciony czosnek, pelati lub pulpę i smażyć chwilę redukując sos, przyprawiając go na końcu odrobiną cukru soli i pieprzu.
Składniki:
Ciasto:
250 g mąki
120 ml ciepłej wody
10 - 20 g świeżych drożdży
2-3 łyżki oliwy
1 łyżeczka soli
250 g pelati
2 ząbki czosnku
2 kule po 125 g mozzarelli pokrojonej
na cienkie plasterki salami
włoska szynka dojrzewająca
kozi ser, ser pleśniowy
garść małży
kawałek papryki
sól, cukier
Ja też bardzo lubię domową pizzę... tylko nie przepadam za wyrabianiem ciasta, które w moim wypadku musi być robione własnoręcznie ze względu na brak odpowiedniego urządzenia. Bardzo podoba mi się natomiast Twój dobór dodatków - dla mnie zdecydowanie do zapamiętania i wykorzystania:)
OdpowiedzUsuńAch, te dodatki to marzenie!
OdpowiedzUsuńPolecam takie szpejo do pieczenia, coś jak kamień ale z pyrolitu, tańsze chyba z 5 razy, a pizza, chleb czy bułki wychodzą wspaniale!
Trochę pusta krytyka... W Warszawie można zjeść dobrą pizzę, ze świetnym ciastem i - zgadzam się, że to znacznie ważniejsze - bardzo dobrymi składnikami. Świeżymi, starannie selekcjonowanymi. Ale łatwiej napisać, że się nie da i zjechać równo wszystkich. Żenada.
OdpowiedzUsuńRozwój gastronomii w naszym kraju jest ostatnimi czasy bardzo dynamiczny. Kiedy pisałem ten tekst, pewnie ze dwa lata temu, było pod tym względem naprawdę kiepsko, a temat zgłębiłem dość mocno, bo sam chciałem taki lokal otworzyć. Teraz owszem jest dużo lepiej, ale i tak z powodzeniem mógłbym ładnych parę lokali które zamiast mozzarelli używają mieszanki seropodobnej, albo najtańszych, ociekających wodą wędlin. I bynajmniej nie piszę tu o sieciówkach, ale nazw z wiadomych względów wymienić nie mogę. Uważam że słowo "żenada" jest tu jednak nie na miejscu.
Usuń