To moje pierwsze pączki w życiu. Niejednokrotnie zbierałem się do ich zrobienia, ale zawsze wydawało mi się to strasznie skomplikowane, a już najbardziej bałem się drożdżowego ciasta i tego czy wyrośnie czy nie. Z drugiej strony w pamięci miałem smak pączków z dzieciństwa które robiło się w moim domu i bardzo chciałem go powtórzyć. Przepisu z domu jednak nie miałem więc musiałem się posiłkować netem. Jak zwykle w takich przypadkach na podstawie kilku przepisów skompilowałem „swój własny” no i się udało. Najważniejsze było dla mnie żeby nadzieniem pączków była konfitura z kwiatów dzikiej róży, bo jak mawia senior rodu Blikle, pączki dzielimy na te nadziewane różą i te drugie beznadzie(j)nne:). Reszta jest już mniej ważna, duże, małe, płaskie okrągłe, z lukrem albo z cukrem pudrem. I tak powstały moje pierwsze małe pączusie, z cukrem pudrem, bo przyznaję, że już mi się nie chciało babrać z lukrem. Trochę roboty w sumie było, ale za to ile satysfakcji:)
Przygotowanie:
Na rozczyn, wymieszać 5-6 łyżek mąki z ciepłym mlekiem, łyżką cukru i odstawić w ciepłe miejsce do momentu kiedy drożdże zaczną pracować (ok. 15-20min). W tym czasie utrzeć na gładko cukier z żółtkami. Gotowy rozczyn wymieszać z przesianą mąką, solą, utartymi z cukrem żółtkami oraz stopionym i przestudzonym masłem. Wyrabiać do powstania pulchnego i elastycznego ciasta i odstawić w ciepłe miejsce aż podwoi swoją objętość (ok. 40 min). Następnie znowu chwilę wyrabiać, rozwałkować na grubość ok. 1,5 cm i wycinać kółka o wielkości uzależnionej od tego jak duże pączki chcemy uzyskać. Do każdego dodać łyżeczkę konfitur i zawinąć do powstania równego kształtu. Uzyskane w ten sposób kulki odstawić w ciepłe miejsce aż podwoją swoją objętość (kolejne 30-40 min), a kiedy będą już wyrośnięte delikatnie spłaszczyć i smażyć w średnio rozgrzanym tłuszczu, najpierw z jednej a później z drugiej strony (w sumie ok. 5-7 min). Temperatura nie może być za wysoka, bo pączki będą z zewnątrz wysmażone i ciemne, a w środku jeszcze surowe. Najlepiej najpierw przetestować czas smażenia na jednej sztuce, zanim wyprodukujemy całą partię zakalców. Do podania cukier puder albo lukier, wedle uznania. Cały proces wyrastania ciasta najlepiej jeśli przebiega w temperaturze ok. 30 C. Ja do tego celu używam piekarnika.
Składniki:
500 g mąki
50 g drożdży
50 g masła
4 żółtka
100g cukru
spora szczypta soli
50 ml rumu
250 ml mleka
konfitura z kwiatów róży
cukier puder
do smażenia:
1 kg smalcu
0,7 litra oleju roślinnego
Moje pierwsze paczki byly raczej nie za bardzo udane. Twoje za to sa wspaniale! Dzisiaj akurat nie jadlam paczkow. :( I mam ochote porwac kilka Twoich.
OdpowiedzUsuńPieknie wygladają! jak pączki mojej mamy :)
OdpowiedzUsuńja robilam faworki drożdżowe i nieskromnie powiem, że popularnością przyćmiły wczoraj pąkale :)
Serio pierwsze? Wyglądają tak pięknie, że nie pomyślałabym, że ktoś je robił po raz pierwszy;)
OdpowiedzUsuńpiekne zdjęcia ;]
OdpowiedzUsuńJa jeszcze pierwsze pączki mam przed sobą, a Twoje wyglądają bardzo smacznie! Z różą uwielbiam i daaawno nie jadłam. Gdzie można kupić takie nadzienie?
OdpowiedzUsuńWIDAĆ, że pyszne i domowe. Ja w tym roku musiałam sobie odpuścić smażenie pączków. Trochę żal...
OdpowiedzUsuńPróbujcie moi drodzy, bo wbrew pozorom nie jest to takie trudne, a frajda z własnego pączka bezcenna, zwłaszcza podczas częstowania nim innych.
OdpowiedzUsuńJak mi wyszło to wyjdzie i wam, zwłaszcza dziewczynom zaprawionym w pieczeniu słodkości.
No nie, rozwaliłeś mnie tym fotoreportażem, czas zdjąć fartuszek i tylko czyhać na Twoje wpisy...
OdpowiedzUsuń