czwartek, 5 września 2013

Powoli ruszamy


Wprawdzie jeszcze nieoficjalnie, ale w końcu ruszyliśmy. Mamy dużo pracy i mało czasu, choćby na działalność blogową. Coś z tym trzeba będzie w końcu zrobić, ale jeszcze chwilkę....:) Póki co kilka zdjęć. Trochę bardziej aktywni jesteśmy na FB. https://www.facebook.com/pages/Pook-Pasta/


wtorek, 20 sierpnia 2013

A już w sobotę mieliśmy otwierać....

Jednak dobrze przeczuwałem, że to będzie droga przez mękę. Przeszliśmy już zmianę ekipy budowlanej, która niedotrzymana terminu i sknociła parę rzeczy, a była z polecenia. Teraz wyszły błędy technologiczne i trzeba skrobać całą podłogę, co opóźni nam otwarcie o ładnych kilka dni:((






poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Pasta


W wyrobie naszego makaronu będziemy wspomagać się różnymi sprzętami. Jeden z nich już jakiś czas temu przyjechał, ale nie mieliśmy do tej pory czasu żeby go użyć. Na razie wprawdzie w domu, ale w końcu się udało i pierwsze próby mamy już za sobą, udane próby:) Produkcja makaronu za pomocą maszyny, która go tłoczy to zupełnie inna zabawa niż za pomocą tych najbardziej popularnych, walcowanych, ale nie mniej ekscytująca. Ma jeszcze tę zaletę że można za jej pomocą zrobić praktycznie każdy makaron, od spaghetti czy tagliatelle po wszelkiego rodzaju rurki czy muszelki, jajeczny albo zwykły z semoliny i wody. Oczywiście będziemy używać również klasycznej wyżymaczki:) 



sobota, 10 sierpnia 2013

Już prawie końcówka


Pozostały już tylko prace wykończeniowe i mamy nadzieję, że długo nie potrwają. Niestety z niektórych rzeczy musieliśmy zrezygnować z powodu czasu i budżetu który trochę spuchł. Wszystkim którzy się za robienie lokalu zabiorą polecam starą zasadę, do planowanych wydatków dodać 30%, i powinno być dobrze:) Póki co zdjęcia detali wnętrza i nasz logotyp. 





piątek, 26 lipca 2013

Remont




Ciężko się zebrać, żeby coś napisać, bo głowy pochłonięte mamy całkowicie  przygotowaniami. Żartowałem ostatnio, że otwarcie restauracji to droga przez mękę, ale coś w tym jest. Problem goni problem, a każdy nowy oznacza nic innego jak tylko kolejne wydatki. Pomijając kwestię zasobów finansowych, nie jest sztuką wydać na restaurację góry pieniędzy, abstrahując od rachunku ekonomicznego. Chodzi o to żeby zrobić to za głową wydając tyle ile trzeba i ani złotówki więcej. Stąd to ciągłe kombinowanie i ból głowy.
Ale na szczęście są też pozytywy, czyli planowanie menu, wybór dostawców czy oglądanie wyłaniającego się powoli z  placu budowy ostatecznego kształtu miejsca. Poza tym przyjechały długo oczekiwane płytki z marokańskiej manufaktury, blaty do stołów, i parę butelek wina do degustacji więc jest też i trochę przyjemności. 



Wypadałoby jeszcze uchylić rąbka tajemnicy o charakterze lokalu. Dla tych co na blogu bywają nie będzie chyba wielkim zdziwieniem jak napiszę, że w lokalu swoją obecność silnie zaznaczy kuchnia włoska, bo jego główną treścią będą wytwarzane na miejscu świeże makarony. Nie będzie to jednak typowa włoska restauracja czy trattoria, bo poza wspomnianymi makaronami czy odrobiną klasyki pojawią się też dania pochodzące z innych europejskich kuchni, w tym takie których przepisy są już obecne na blogu.
Aaaa… jeszcze lokalizacja. Że Warszawa to chyba jasne, ale reszta już tak oczywista nie jest. Lokal znajdował się będzie na Kabatach, a jego otwarcie planujemy jeszcze przed końcem wakacji. Cdn…. 



poniedziałek, 15 lipca 2013

Zmiany, zmiany, zmiany.....



Zmiany, zmiany, zmiany…. Przynajmniej na jakiś czas zmianie ulegnie formuła bloga.
Myślałem, że uda nam się pogodzić pracę nad nowym przedsięwzięciem z blogową aktywnością, ale niestety nie potrafimy. Na szczęście, nasze nowe przedsięwzięcie związane jest z gastronomią. Otwieramy własny przybytek w którym będziemy karmić już realnie, a nie wirtualnie. Rozumiecie więc, że w najbliższym czasie pochłonie nas to bez reszty. A ponieważ otwarcie lokalu gastronomicznego jest marzeniem niejednego blogera pomyśleliśmy, że warto by wszystkim tę drogę przez mękę przybliżyć:)  Spróbujemy więc w miarę na bieżąco informować o postępach w pracy i naszych wrażeniach. A po otwarciu trzeba będzie jakoś nową formułę bloga wymyślić. Tyle na razie. 
Makaron na zdjęciu przypadkowy nie jest:)

niedziela, 14 lipca 2013

Burger na sposób włoski



Moda na jakościowe burgery opanowała już całą Warszawę i zaczyna się powoli rozprzestrzeniać na inne miasta. Ich wybór i poziom jest bardzo zróżnicowany, od całkiem przeciętnych po wybitne. Coraz więcej modnych restauracji ma je w swoim menu, a za chwilę pewnie ciężko będzie znaleźć takie które by go w swojej karcie nie miały. Postanowiłem i ja zrobić swojego burgera w oparciu o składniki kuchni którą lubię chyba najbardziej, czyli włoską. Swój charakter zawdzięcza rucoli, suszonym pomidorom i frico, czyli waflowi zrobionemu ze stopionego parmezanu. 



Przygotowanie:

Mięso wymieszać z posiekaną rucolą i suszonym pomidorem. Przyprawić pieprzem i uformować w krążek. Oprószyć solą i smażyć na mocno rozgrzanym grillu lub patelni grillowej kilka minut w zależności od tego jaki rodzaj wysmażenia preferujemy.  Bułkę również zgrillować. Na „frico” czyli wafelek parmezanowy: dwie łyżki starego parmezanu wsypać na dość mocno rozgrzaną nieprzylegającą patelnię i równo rozłożyć, żeby wafelek miał odpowiedni kształt i grubość. Poczekać, aż parmezan się rozpuści a na wierzchu pojawią się bąbelki powietrza. Po ok. jednej minucie zdjąć patelnię z ognia, poczekać aż ostygnie i odkleić wafelek. To samo można zrobić w piekarniku. Do podania wykorzystałem jeszcze marynowane i pieczone małe cebulki i sos pomidorowy przypominający trochę ten pizzy.


Składniki na porcję:

mięso wołowe 150 250 g
garść rucoli
połówka suszonego pomidora.
grubo mielony pieprz
2-3 łyżki tartego parmezanu

piątek, 28 czerwca 2013

Okoń morski na sposób marokański



Znowu sięgnąłem do mojej ulubionej i niezawodnej książki o rybach autorstwa Aldo Zillii nie zawiodłem się, zwłaszcza że orientalny smak z tego regionu chodził już za mną od dawna. Okonia morskiego vel. labraksa można oczywiście zastąpić jakąś inną rybą, tak samo jak elektryczny czy zwykły grill patelnią grillową. Tak czy inaczej polecam spróbować.


Przygotowanie:

Rybę wyfiletować, obtoczyć równomiernie marynacie i pozostawić na godzinkę (w przypadku grubych filetów na dwie) aż nią przejdzie. Grillować po 2-3 minuty skórą do dołu, a później jeszcze chwilę na drugiej.

Kuskus z warzywami.

Zgrillować na patelni lub grillu warzywa (cukinię, bakłażana, paprykę) smarując je oliwą EV. W między czasie zalać kusus wrzątkiem, ok. 2 cm ponad jego poziom w naczyniu i odstawić na klika minut aż wchłonie całą wodę i spęcznieje. Gotową kaszkę zmieszać z warzywami i przyprawić do smaku sokiem z cytrynu, solą i posiekaną natką pietruszki



Składniki dla dwóch osób:

2 niewielkie okonie morskie
kuskus
warzywa
sok z cytryny do smaku
natka pietruszki
sól

marynata:
1 łyżka wędzonej słodkiej papryki
1 łyżeczka kminu rzymskiego
2 ząbki czosnku
2 łyżki posiekanej natki kolendry
1 łyżka posiekanej mięty
oliwa EV
2 łyżeczki harissy lub sambalu oelek
sól

 

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Kurczak z orzeszkami nerkowca



Przepis wraz z gadżetami użytym do zrobienia zdjęcia pochodzi wprost z zaprzyjaźnionej azjatyckiej restauracji „Dziki ryż”, który bez oporów podaje go na swoim fanpage’u. Danie proste, efektowne i błyskawiczne w wykonaniu. Podane poniżej proporcję trochę doprecyzowałem w stosunku do oryginału, ale to i tak tylko teoria, bo przecież nic nie zastąpi indywidualnego smaku jaki każdy posiada. Jeśli narobiłem komuś smaku, a nie za bardzo ma ochotę na kuchenne działania zawsze może udać się do Dzikiego ryżu:)  



Przygotowanie:

Pokroić wszystkie składniki: Pierś z kurczaka w cienkie paski, szalotki w piórka, czosnek w płatki, imbir i paprykę w słupki, a szczypior w kawałki. Rozgrzać mocno wok z olejem arachidowym i wrzucić do niego imbir, czosnek, kurczaka, a potem szalotki i orzechy. Dodać cukier i smażyć chwilę, aż całość zacznie się karmelizować. Następnie wlać sos rybny, sojowy i ostrygowy, a po chwili paprykę. Dusić chwilę, przyprawiając na końcu do smaku lionką i cukrem. Dodać dymkę i posypać prażonym sezamem. Danie należy wykonać w azjatyckim stylu, w dużej temperaturze i w krótkim czasie, dzięki czemu składniki pozostaną chrupkie i jędrne. Podawać z jaśminowym ryżem.


Składniki dla dwóch osób:

200-250 g filetów z kurczaka
70 - 100 g orzeszków nerkowca
½ czerwonej słodkiej papryki
1 łyżka posiekanego imbiru
1 szalotka
2 ząbki czosnku
dymka
1 łyżka brązowego cukru
sok z ½ limonki
2-3 łyżki oleju arachidowego
ok. 4 łyżki sosu ostrygowego
ok. 1 łyżka jasnego sosu sojowego
1 łyżka sosu rybnego
ziarna sezamu lekko uprażone

środa, 22 maja 2013

Torcik cytrynowy



Sporo u mnie tych cytrynowych słodkości, ale co zrobić, muszę je chyba lubić:)
Kolejna to tarta którą tak naprawdę jest prezentowany poniżej przepis. Piekąc ją dla swojego dziecka, zostawiłem sobie po małej porcji składników i pokusiłem się o zrobienie jej w formie małego deseru. I przyznam nieskromnie, że wyszedł całkiem niezły. Karmelizowane pomarańcze jako dekor, trochę przypadkowe, po prostu je miałem. Nie wiem ile takich krążków można zrobić z tych proporcji, ale myślę, że ze sześć przynajmniej, w zależności od tego jakiej wielkości obręczami do pieczenia będzie dysponować. Małe wyglądają elegancko, poza tym deser jest dość słodki więc niewielki krążek max 8-10 cm będzie w sam raz. A jak komuś się nie chce bawić, albo nie ma obręczy do pieczenia to może sobie oczywiście upiec jedno duże ciastko. 

Przygotowanie:

Zmielić herbatniki w melakserze do konsystencji grubego piasku i zmieszać je z roztopionym masłem, cukrem i solą. Powstałą masą wyłożyć dno formy i mocno docisnąć. Piec ok. 10 min w temp. ok. 170C. Gotowy spód odstawić do ostygnięcia. Na masę: do skondensowanego mleka wkręcić żółtka i dodać na końcu sok z cytrusów. Gotową rozprowadzić po przestudzonym spodzie z herbatników i piec ok. 15 min (175 C). Po upieczeniu ostudzić i wstawić do lodówki na kilka godzin, aż stężeje. 



Składniki na formę ok. 23 cm:

250 g ciastek dagestive
100 g masła
2 łyżki cukru
spora szczypta soli
4 żółtka
1 puszka skondensowanego słodkiego mleka i
ok. 125 ml świeżego soku z cytryn i limonek


Karmelizowana pomarańcza:

Z pomarańczy powykrawać cząstki, a z reszty wycisnąć sok i zostawić.
Rozgrzać na patelni cukier, a kiedy zacznie się karmelizować, dodać do niego cząstki pomarańczy. Karmelizować chwilę, dodać sok z pomarańczy, zagotować i trochę zredukować. Trzeba zrobić to dość szybko, bo inaczej pomarańcze się rozpadną (musiałem do zdjęcia drugie podejście robić:))

poniedziałek, 13 maja 2013

Azjatycka sałatka z wołowiną



Ta sałatka to prawdziwa bomba smaku i świeżości, zawiera mnóstwo białka, witamin, a do tego niewiele kalorii. Jest dobrym przykładem na to, że zdrowe jedzenie wcale nie musi pochodzić od regionalnych dostawców. Wół może i był z mazowieckiego, chociaż i to niekoniecznie. Cała reszta za to przyleciała raczej samolotem i to z bardzo daleka. Pewnie, że  byłoby fajnie wesprzeć lokalnych dostawców, ale najpierw musieliby zacząć pewne rzeczy produkować. Na szczęście, żeby zjeść azjatyckie danie biletu na samolot kupować nie trzeba. Proporcje podałem trochę na oko, bo w końcu trudno byłoby precyzyjne policzyć listki bazylii na przykład, czy krople limonki. Trzeba po prostu zdać się na smak. 


Przygotowanie:

Wołowinę posiekać w cieniutkie paski w poprzek włókien i wymieszać ją z sokiem z limonki.
Trawę cytrynową obrać ze zdrewniałych części, pokroić ją na najcieńsze jak to możliwe plasterki i dodać do wołowiny. Całość wymieszać z pozostałymi składnikami; miętą, chilli tajską bazylią i kiełkami fasoli. Wymieszać z dresingiem i od razu podawać. 




Składniki dla dwóch osób:


ok. 200 g polędwicy wołowej lub innego miękkiego kawałka wołu
sok z ½ limonki
dwie, trzy duże garście kiełków fasoli
spora garść listków świeżej mięty
spora garść listków świeżej bazylii tajskiej
świeża papryczka chilli wg uznania


Na dresing wymieszać ze sobą: pastę z krewetek, sos rybny, wodę, cukier i sok z limonki.


ok. ½ łyżeczki pasty z krewetek
sok z ½ limonki
łyżka cukru trzcinowego
kilka łyżek sosu rybnego
kilka łyżek wody

sobota, 11 maja 2013

Rogan josh



Danie to jest typem indyjskiego curry, którego podstawą jest jagnięcina, pomidory i cała masa różnych przypraw. Nie ma co się zniechęcać, bo większość z nich to przyprawy sypkie i pewien ich zestaw raz kupiony wystarczy na długo, do zrobienia tego i wielu innych azjatyckich dań. Przepisów na Rogan josh jest całkiem sporo. Różnią się od siebie rodzajem i proporcjami użytych przypraw. Prezentowany poniżej jest oczywiście moją wersją tej potrawy.



Przygotowanie:

Jagnięcinę pokroić na małe kawałki i odstawić. Sypkie przyprawy przyprażyć lekko na patelni, ostudzić, a potem rozgnieść w moździerzu na pył. Rozgrzać wok z klarowanym i dodać pokrojone na ćwiartki szalotki, drobno pokrojone chilli, imbir i przeciśnięty przez praskę czosnek. Smażyć chwilę, dodać przygotowane wcześniej przyprawy i dalej smażyć, kilka minut. Kiedy przyprawy zaczną intensywnie pachnieć, wlać do woka pomidory, połowę kokosowego mleczka i zagotować. Dodać mięso, sól, cukier i gotować pod przykryciem ok. godziny aż mięso będzie mięciutkie. Pod koniec gotowania zdjąć pokrywkę dodać resztę kokosowego mleka i gotować jeszcze parę minut aż trochę zgęstnieje. Dodać świeżą, posiekaną kolendrę, posypać prażonymi migdałami i od razu podawać, najlepiej z ryżem basmati. 



Składniki dla ok. 4 osób:

800 g jagnięciny np. łopatki
300 g pomidorów z puszki
400 ml kokosowego mleka
2 łyżki klarowanego masła
3-4 szalotki
3 ząbki czosnku
4 duże łyżki przecieru warzywnego
1 łyżka startego imbiru
2 małe azjatyckie papryczka chilli
1 łyżka ziaren kolendry
1 łyżka kminu rzymskiego
1 łyżka kurkumy
2 łyżki garam masala
6-8 goździków
1 łyżeczka soli
1-2 łyżki brązowego cukru
½ łyżki ziaren kardamonu
3-4 łyżki posiekanych liści świeżej kolendry
płatki migdałów do podania

czwartek, 9 maja 2013

Jagnięce kiełbaski marquez



Miałem ogromną ochotę, zrobić własne marquezy i o ile z zakupem jagnięciny i odpowiednich przypraw problemu nie ma, o tyle cieniutki flak potrzebny do napełnienia okazał się dla mnie nie do zdobycia. Na szczęście jest w Warszawie jedno miejsce (bazarek pod Halą Mirowską), gdzie w jednej z bud sprzedaje się gotowe, bardzo smaczne i oryginalnie przyprawione jagnięce kiełbaski. Pozostało mi tylko z czymś je podać. Jak widać zbytnio się przy tym talerzu nie napracowałem, ale wybaczcie nie mogłem się oprzeć, bo pani spod Hali ma naprawdę niezły towar. 


Przygotowanie:

Na rozgrzaną oliwę wrzucić pokrojoną w kostkę marchew, czosnek, cebulę i szynkę. Smażyć chwilę, dodać soczewicę, pomidory, bulion, wszystkie sypkie przyprawy i dusić do miękkości soczewicy (ok. 20 min, chyba, że wcześniej namoczyliśmy ją w wodzie) w razie potrzeby dolewając więcej bulionu lub wody. Soczewica musi być miękka, ale nie rozgotowana. Na końcu dodać kolendrę, natkę i przyprawić wszystko do smaku solą i pieprzem. W trakcie duszenia soczewicy zgrillować kiełbaski, dosłownie po kilka minut z każdej ze stron.

Składniki:

jagnięca kiełbasa Marquez.
2/3 kubka czerwonej lub zielonej soczewicy
1 marchew
2 ząbki czosnku
1 mała cebula
½ kubka bulionu z kurczaka
100 g szynki Serrano lub innej dojrzewającej
klika łyżek pokrojonych pomidorów pelati
ok. ½ łyżki wędzonej papryki
ok. ½ łyżki kuminu
ok. ½ łyżki posiekanych świeżych liści kolendry
ok. ½ łyżki posiekanych świeżych liści natki pietruszki
szczypta cynamonu
sól, pieprz