Prawdziwa uczta dla smakoszy dobrego mięsa i jagnięciny. Muszę przyznać, że dawno nie byłem tak dumny z podanego przez siebie dania, mimo iż przepis nie był ani wielce skomplikowany ani nie wymagał dłuższego czasu żeby danie przygotować. O ostatecznym efekcie zdecydowało tu wyjątkowo dobrej jakości mięso i zestaw dodatków jaki wymyśliłem do jego podania, zwłaszcza selerowo-gruszkowe pure. Polecam gorąco zafundować sobie czasem tę odrobinę przyjemności mimo iż cena jagnięciny do najniższych nie należy.
Pokrojonego w grubą kostkę selera zalać niewielką ilością wody, tak aby woda przykryła warzywo i gotować ok. 10 min. Po tym czasie dodać do garnka pokrojoną w podobnej wielkości kostkę gruszkę i gotować kolejne 10 min, aż będą miękkie. Odlać zachowując wywar i zmiksować na gładką masę. Ponieważ zarówno gruszka i jak i seler mocno chłoną wodę zmiksowane składniki przypominać będą na początku swoją gęstością przecier niż pure. Żeby je odparować ze zbędnej wody, należy podgrzewać garnek na małym ogniu intensywnie mieszając. Kiedy konsystencja zacznie przypominać pure ziemniaczane przyprawić do smaku solą, odstawić i przygotować do smażenia kotlety. Jeśli kupujemy już pokrojone wystarczy wystające kostki oskrobać z nadmiaru tłuszczu i ścięgien, posolić i popieprzyć. Następnie rozgrzać dość mocno patelnię grillową u mieścić na niej kotlety wraz z pomidorkami, pieczarkami i gałązkami tymianku. Smażyć dosłownie po kilka minut z każdej strony, sprawdzając stopień wysmażenia wg zasad obowiązujących przy przygotowywaniu steków. Te widoczne na zdjęciach były niewielkie i wystarczyło im po ok. 3 min z każdej strony, żeby uzyskać „medium”. Zdjąć z ognia, przykryć folią aluminiową i odstawić w ciepłe miejsce. Na pozostałą po smażeniu patelnię wlać bulion, trochę i wywaru pozostałego z gotowania selera i gruszki. Podkręcić mocno ogień, zredukować płyn o połowę przyprawić do smaku solą, pieprzem i w razie potrzeby lekko zagęścić mąką ziemniaczaną lub odrobiną sosu pieczeniowego. Warto też jeszcze przed podaniem przelać sos przez sitko, żeby pozbyć się ew. kawałków pozostałych po intensywnym smażeniu. Całą operację z przygotowaniem można, a nawet trzeba przeprowadzić w 2 – 3 min, żeby mięso nam zbytnio nie wystygło
6 – 8 kawałków combra jagnięcego z kostką
½ dużego selera
1 spora gruszka
1/3 kubka bulionu drobiowego
gałązki świeżego tymianku
pomidorki koktajlowe
małe pieczarki
oliwa EV
sól, pieprz
co za uczta i co za zdjęcia! zapamiętam przepis
OdpowiedzUsuńa gdzie jest przepis na puree?
a przepraszam, jest w opisie
OdpowiedzUsuńnie doczytałam i teraz mi głupio
Pięknie podane. Jagnięcina może i droga, ale raz na jakiś czas można zaszaleć i zrobić obiad w wersji exclusive ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę się na nie napatzreć. Wyglądają taak apetycznie. I dodatki intrygują...
OdpowiedzUsuńchyba się wproszę kiedyś na obiad do Ciebie:)) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJakos tak pokochalam jagnięcinę obowiązkowo z taką drobną fasolką flageolet. Sprobuj kiedys.
OdpowiedzUsuńAle niezwykle apetycznie wyglądają! A fotka po prostu boska!;) Też mamy w planach na sobotę te kotleciki, pierwszy raz będziemy robić. ;) Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńU nas jagnięcina nie jest droga, ale niestety jagniątka są tak małe, że na kotlecikach prawie nie ma mięsa. Muszę się zawsze zadowalać udźcem. A Twoje kotleciki wyglądają wspaniale.
OdpowiedzUsuńMoje kotleciki też nie były zbyt duże, a całe danie jeśli chodzi o jego wielkość odpowiadało tym z restauracji co to gwiazdki Michelin mają:)
OdpowiedzUsuńNie powinnaś jednak narzekać, bo sklepy mięsne we Włoszech stoją na wyższym poziomie niż nasze.
pzdr.
Wygląda pięknie i smakuje pewnie też bardzo dobrze. Mam tylko jedno ale do sosu nigdy nie dodaję mąki ziemniaczanej bo wyszedł by kisiel, po za tym wszystko jak najbardziej ok!:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie mów nigdy:) A mąki wystarczy dodać mniej i kisiel nie wyjdzie.
Usuńpzdr.