Miał być ogon wołowy, ale ponieważ ogony okazały się niezbyt łatwe do zdobycia padło na inną części wołu, która ma podobnie kleiste mięso. Zresztą gicz wołowa to moja ulubiona część zaraz po polędwicy więc nawet zbytnio się nie wahałem z podjęciem decyzji. I tak oto powstało danie łączące ze sobą kuchnię włoską i francuską, i aż dziw bierze, że tak późno wpadłem na pomysł żeby ossobuco przyrządzić właśnie w ten sposób. Nie muszę chyba nawet zbytnio tego zestawu zachwalać, składniki mówią same za siebie:) Ale jeśli ktoś nie miał jeszcze do tej pory przyjemności jedzenia giczy wołowej ciętej w poprzek do gorąco zachęcam, bo to rzecz absolutnie wyjątkowa.
Przygotowanie:
Ponacinać zewnętrzną skórę na kotletach w kilku miejscach, żeby nie poskręcały się podczas smażenia. Obtoczyć mięso w niewielkiej ilości mąki, posolić, popieprzyć, obsmażyć na rozgrzanym maśle i oleju z obydwóch stron i odstawić. Na pozostały tłuszcz wrzucić pokrojone; boczek, marchewkę, czosnek cebulę i pora. Smażyć chwilę, następnie dołożyć mięso, koncentrat pomidorowy, zioła, wlać wino, bulion, przykryć i wstawić do nagrzanego do 150 C piekarnika na ok. 1,5 - 2 godz. Kiedy mięso będzie już miękkie dodać do niego podsmażone na patelni pieczarki i szalotki i dusić razem kilka minut. Przed podaniem przyprawić do smaku solą, pieprzem i dodać pokrojone w ósemki i ugotowane wcześniej młode ziemniaki.
Składniki dla dwóch osób:
2 kotlety z giczy wołowej z kością
50 g wędzonego boczku
1 duża marchew
1 płaska łyżka przecieru pomidorowego
duża garść małych pieczarek
kilka ząbków czosnku
1 średnia cebula
2-3 szalotki lub małe cebulki
kawałek pora pokrojonego w plasterki
1 kubek czerwonego wytrawnego wina
2/4 kubka bulionu, najlepiej wołowego
2-3 łyżki klarowanego masła
2 łyżki oleju
1 łyżka olej roślinny
kilka młodych ziemniaków
trochę ziół (tymianek, rozmaryn, natka pietruszki)
Bardzo konkretne danie i cieszę się, że nie jest z jęzorami-ozorami, bo w takiej kombinacji pasuje mi bardziej ;)
OdpowiedzUsuńOzorki w tej wersji mogłyby być ciekawe:))
OdpowiedzUsuńWłaśnie ja biedna nie jadłam...
OdpowiedzUsuńWygląda fantastycznie :) i na pewno tak smakowało :D chyba wykorzystam przepis ;)
OdpowiedzUsuńAnielciu droga, tylko nie zapomnij napisać czy Ci smakowało.
OdpowiedzUsuńsiedzi w piekarniku :)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak mi miło:) Napisz tylko czy Ci smakowało.
OdpowiedzUsuńpycha :) następnym razem tylko zwiąże nitka mięso w obwodzie , bo było tak miękkie że mi sie rozleciało i nie było efektu wzrokowego :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy nitka coś w tym przypadku pomoże. Proponuje raczej odrobinę krótszy czas obróbki termicznej i bardzo delikatne wyciąganie mięsa z naczynia po upieczeniu, najlepiej jakąś łopatką.
OdpowiedzUsuńMoje też by się rozleciało gdybym się z nim z największą delikatnością nie obchodził.
Ale co tam, najważniejsze że było smaczne:)
pzdr.